18 sierpnia 2017

Wejście na Wysoką, Pieniny

Opowieść z pierwszego wyjazdu alpejskiego musi jeszcze poczekać i póki co, filmowa relacja zdobywania niemieckiego szczytu powinna Wam wystarczyć. Teraz cofniemy się o jakieś 7 miesięcy, w sam środek zimy…
Postanowiliśmy (dokładnie to jest już któryś sylwester z kolei, który mieliśmy spędzić w górach, ale nigdy się nie udawało) spędzić sylwester w górach. Na cel wzięliśmy Pieniny, mniej ludzi, korków, zwyczajnie większy spokój, a o to nam przede wszystkim chodziło. Rezerwacją noclegów zajęła się nasza Ciocia. Wybrała naprawdę ładne miejsce w samym środku Szczawnicy, nad rzeką Grajcarek.
W tym wpisie chcielibyśmy opowiedzieć o jednej z atrakcji jaką zaplanowaliśmy. Otóż następnego dnia po przyjeździe, chcieliśmy maksymalnie wykorzystać zapowiadaną piękną pogodę i popatrzeć na Tatry z nieco dalszej odległości. A skąd można podziwiać nasze piękne (najwyższe góry świata) Tatry jak nie z najwyższego miejsca w okolicy…? Dokładnie!, robiąc to w naszym stylu udaliśmy się zatem na najwyższy szczyt Pienin, Wysoką. Wznosi się ona na, bagatela, 1050 m npm i oferuje niezapomniane widoki.Tutaj znajdziecie trasę na szczyt - Trasa na szczyt
Po śniadaniu, w składzie AM, AH, OR, MW, MU i FP wsiedliśmy w dwie skody octavie, tak, nie przesłyszeliście się, DWIE, i udaliśmy się miejsca startowego. Początek trekkingu zaplanowaliśmy we wsi Jaworki nad Grajcarkiem. Trasa, jak wszystkie które obieramy, była trudna i wymagała od nas maksymalnego przygotowania zarówno fizycznego jak i psychicznego. Całość drogi łącznie z powrotem zajęła nam około 4 godzin. Z Jaworek weszliśmy w bardzo ładny wąwóz Homole, gdzie AH prawdopodobnie miała praktyki studenckie i raczyła nas opowieściami o tematyce geologicznej. W sumie większość trasy myśleliśmy czy ten kurs odbył się naprawdę….
suicide squad
Dalej idziemy lasem podziwiając zimowe krajobrazy



Tu napotykamy kolejną trudność. Potok, około 3 metrowy po 30 minutowej naradzie i wystruganiu tyczki udaje się pokonać bez ofiar i mokrych nóg. Po 30 minutowym spacerze lekko pod górę, docieramy do masywu Wysokiej.




Tu zaczynamy podchodzić  ostro do góry, co przy oblodzonym podłożu nie jest łatwe. Z pomocą przychodzą nam drewniane poręcze, niczym poręczówki zakładane pod Mount Everestem. Po ich pokonaniu robimy przerwę, aby doładować baterie. Na stół wjeżdżają słynne już kabanosy, tym razem w odsłonie 6 smaków, między innymi, serowe, cebulowe, chili czy dojrzewające. Po trochę ponad dwóch godzinach marszu meldujemy się na szczycie Wysokiej (1050 m npm). Widok mówi sam za siebie


Na szczycie spędzamy pól godziny, pijemy cole
Wygląda jakby byłą zepsuta, ale była zwyczajnie lodowata :)

 robimy zdjęcia

 cieszymy się widokiem, zapamiętujemy chwile. Mariuszowi chyba coś się przytyło ostatnimi czasy co widać na zdjęciach :) 
Zejście i powrót do samochodu odbywa się bez przygód. Schodzimy tą samą drogą. Ostrożnie, żeby nie zaliczyć zjazdu

Wypad na Wysoką polecamy każdemu. Góra oferuje piękny widok na Tatry. Oczywiście i po drodze mamy wiele pięknych krajobrazów, atrakcji, wąwozów... Poza tym Wysoka zalicza się do Korony Gór Polski!!!