Dnia 10 sierpnia o godzinie 20:00 rozpoczęliśmy swoją przygodę wyruszając z Warszawy w kierunku Włoch. Plan był dość ambitny jak zawsze, jednakże mieliśmy 9 dni by go zrealizować. Nasz rozkład zakładał 3-4 dniową akcją na Gran Paradiso. Następnie transport przez tunel pod Mont Blanc do Francji i akcję górską na najwyższym szczycie Europy i naszym głównym celu. Trasa zakładała przejechanie ponad 1600 km przez Niemcy i Szwajcarię do miejscowości Pont. W bardzo dobrych nastrojach i przy pięknej pogodzie byliśmy już we Włoszech. Zatrzymujemy się na Przełęczy Świętego Bernarda, która znajduje się na prawie wysokości Rysów i oglądamy jedne z najsłynniejszych psów - Bernardynów. Podziwiamy widoki i jest to nasza jedyna aklimatyzacja jaką udało nam się osiągnąć, o tym jednak w dalszej części. W tym momencie mamy około 60 km do bazy pod Gran Paradiso.
Niestety, obok Saint Rhemy rozegrał się mały dramat. Na jednym ze zjazdów, auto poruszające się za nami nie wytrzymało presji. Niemiec swoim pięknym Jeepem uderzył w nas i niestety nie mogliśmy się rozdzielić. Nasze auto w związku z automatyczną skrzynią biegów odmówiło współpracy i przeszło w tryb awaryjny. Wszystko działo się na głównej w tym rejonie drodze, powstał dość duży korek. Na szczęście policja pomogła opanować sytuację i na miejsce przyjechała laweta, która najpierw rozdzieliła auta a następnie nasze zabrała na bezpieczny parking. Sytuacja trwała łącznie około 6-7 godzin z nieustanną rozmową z ubezpieczycielem. Ostateczie ubezpieczyciel stanął na wysokości zadania i szczęśliwie po 23 byliśmy w hotelu w pięknym mieście Aosta.
Niestety pozostając bez auta, dalsza wyprawa stanęła pod znakiem zapytania. Na szczęście miejscowe legendy głosiły, że miasto Aosta jest piękne niczym Rzym. Zgadzamy się z tym i zamiast aklimatyzacji na ciekawym czterotysięczni-ku zwiedzamy zabytki. Aklimatyzujemy się w Lidlu, w centrum miasta na Prosciutto e melone i na szczęście otrzymujemy pozytywne informacje z Polski. Autko będzie u nas w nocy z soboty na niedziele i otrzymamy samochód zastępczy. Musimy jednak poczekać a panowie z lawetą pojawią się pomiędzy 24:00 a 1:00. Informacje, że autko będzie mniej komfortowe jakoś nas nie ruszają. Ważne, że może nie wrócimy do kraju z pustymi rękoma i dalej możemy działać. Najważniejsze, że przygoda dalej trwa i zbroimy się do ataki. Późno w nocy wyruszamy pod parking gdzie zostawiliśmy nasze auto i przepakowujemy się do auta zastępczego. Zajmuje to ponad godzinę ponieważ dużo sprzętu i rzeczy musimy niestety zostawić. Zostają rzeczy naprawdę najpotrzebniejsze i ograniczamy znacznie ilość jedzenia w tym liofizatów i przygotowanych przez nas śniadań w postaci owsianki. Po przepakowaniu udajemy się na spoczynek do hotelu i mając jeszcze czas na zwiedzanie a nie na zdobywanie uznajemy, że warto coś zobaczyć. W naszych planach był Turyn lub inne większe miasto we Włoszech, jednak góry wygrywają. Jedziemy do Breuil Cervinia!
Cervinia to jeden z najsłynniejszych i najdroższych kurortów we Włoszech i w całych Alpach. W planach mamy wjazd kolejką na wysokość około 3400 m n.p.m. żeby uzyskać jakąkolwiek aklimatyzację i godną wysokość. Niestety ale pogoda jest dość słaba, chmury są nisko, zbyt wiele nie widać. Ogólnie jest dość ciepło i słonecznie i cała okolica robi na nas ogromne wrażenie. Warto wspomnieć, że w okolicy liczy się tylko jeden szczyt. Ten przez większość osób uważany za najpiękniejszy w Alpach i często nawet na świecie. Z tej strony nie wygląda tak okazale jednakże i tak budzi podziw i jest zjawiskowy. Nam przez moment udało się uchwycić ta potęgę, oczywiście piszemy o Matterhornie. Jest to piękna piramida wznosząca się ponad 2 km nad dolinę. Siadamy na polanie i delektujemy się jakimiś widokami co chwile licząc na możliwość zobaczenia całego szczytu. Niestety, pogoda tego dnia jest dość kapryśna jednak i tak jesteśmy zadowoleni.
Decydujemy się na pyszną włoską pizzę oraz espresso, które tutaj smakuje wyśmienicie. Omawiamy dalszy plan na naszą wyprawę co nie jest takie łatwe. Decydujemy się na przejazd w niedziele do Chamonix i zapoznanie z polem namiotowym, dla niektórych po raz pierwszy w życiu. Czeka na nas jeszcze jedna i ostatnia atrakcja tego dnia. Tunel pod najwyższą górą Europy. Nie jest to tania zabawa ale robi wrażenie. Podczas kolejki i oczekiwania na wjazd co łącznie zajęło około 1,5 h, ekscytujemy się faktami na temat tunelu i jego historii. Wspominamy tragiczny w skutkach pożar i staramy się wyobrazić skalę utrudnień i koszmaru ofiar. Sam przejazd robi wrażenie, chociaż nie jest to najdłuższy tunel w Europie. Wyjeżdżamy już po stronie francuskiej i zatrzymujemy się po chwili na parkingu w celu podziwiania widoków. Na pierwszym planie mamy Aiguille du Midi czyli piękną, strzelistą wieżę na której znajduje się stacja kolejki górskiej. Możemy również podziwiać widok na cały masyw Mont Blanc. Na pole namiotowe w Les Houches docieramy około 18. Udajemy się do osoby zarządzającej, uiszczamy opłaty i widzimy nawet informacje w języku polskim. Rozstawiamy namioty po raz drugi w życiu i przygotowujemy się do snu. Widok z pola jest przepiękny i widać większość drogi na nasz szczyt. Wygląda to niesamowicie. Na tym zakończymy etap pierwszy czyli naszą aklimatyzację a raczej jej brak.
Smakołyki na wyjazd
Mokotów - ostatni z drużyny pierścienia wsiada do wehikułu, ruszamy około 20:00
Zęby w podróży trzeba też umyć - Niemcy
Pełne zadowolenie bo już Szwajcaria
Jezioro Genewskie
Przełęcz Świętego Bernarda Szwajcaria/Włochy
2473 m n.p.m. lekką ręką
Team na przełęczy
Problemy czyli Niemcy mają problemy z hamowaniem
Włoska policja pomaga nam załatwić lawetę a sytuacja powoduje znaczny korek
Niezapomniana jazda tylko we Włoszech
Pokój jest szlachetny
Jak sobota to do ...
Aosta
Aosta
Chyba najlepsza przekąska plus przepyszna kawa
Całkiem tu ładnie
Spacerują i zwiedzają - aklimatyzacja w toku
Są też Alpy
Bliżej niż nam się wydaje
Przepakowanie o 1 w nocy
Serce Alp i Cervinio
Piękne lodowce
Najpiękniejszy szczyt niestety za chmurami (Matterhorn) ale widoczny trochę niższy Pic Tyndall
Wysokość robi swoje
Prawie Courmayeur i pojawia się Mont Blanc
Masyw MB z włoskiej strony
Zaraz tunel pod MB
Niesamowita iglica na Aiguille di Midi
Widok na masyw MB od francuskiej strony
Widok z pola na kuluar Rolling Stones
Piękny zachód słońca na polu namiotowym
Widok na masyw MB z Les Houches
Nocne manewry na polu namiotowym
Pięknie się prezentują z rana
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszamy do komentowania !