9 marca 2016

Bilans wyjazdu

   W związku z powrotem do rzeczywistości musimy podsumować ostatni wyjazd. Niestety nie był on zbyt udany ale walka z żywiołami a w szczególności wiatrem była dla nas kolejną lekcją. Pogoda zdecydowanie nam nie dopisała i wyjazdu nie zaliczymy do tych wybitnych jednak pod względem wrażeń był jednym z lepszych. 
   Nie będziemy teraz zdradzać wszystkich szczegółów ponieważ będzie szczegółowa relacja z wyprawy na Gerlach. Góra się nie poddałą tak jak Nanga Parbat tej zimy jednak na pewno nie odpuścimy. Śniegu było po prostu za dużo a jego mocne opady w poniedziałek skutecznie utrudniły nam zdobycie najważniejszego szczytu. Czasami trzeba wiedzieć kiedy odpuścić i powiedzieć nie. Tym razem nawet TB i MU musieli to zrobić, dwa razy! Bilans wyjazdu to:

Członkowie wyprawy: 4, MU, TB, FP, BB

Powrócili: na szczęscie wszyscy

Szpej i sprzęt: taśmy, HMSy, karabinki, ekspresy, lina 50 m, uprzęże, czekany, raki a przede wszystkim chusty, po raz kolejny zaskoczenie, wszystko wróciło z powrotem.

Największe zaskoczenie: oczywiście chusta, która może służyć jako czekan, raki, lina a w razie potrzeby jako jedzenie.

Największa porażka: niestety nie zdobyliśmy nic istotnego.

Największy sukces: przede wszystkim to racjonalna ocena zagrożenia. Po aktywnym uczestnictwie w wykładach o lawinach oraz po lekturze wielu artykułów o tej tematyce dobrze oceniliśmy zagrożenie. Dodatkowo nasza obecność na ściance oraz umiejętności związane z asekuracą na tym wyjeździe zostały w pełni sprawdzone i takowe posiadamy. Dodatkowy sukces to pokonanie "Batyżowieckiej Próby" w prawdziwych warunkach zimowych.

Zdobyte szczyty: 0!

Najwyższa wysokość: 2365 m npm.

Poniżej przedsmak szczegółowej relacji, która pojawi się pewnie w tym tygodniu. Musimy to sobie wszystko ułożyć w głowie.


Widok na początek wejścia na Gerlach.

"Batyżowiecka Próba"
Już w bezpiecznym miejscu

 Nad Batyżowieckim Stawem


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszamy do komentowania !