6 marca 2016

Sobotnie zdobycze

   Niestety pomimo planowania wyjazdu oraz wszelkich czynności, które przedsięwzięlismy przed wyprawą, nie ustrzeglismy się  problemów. Wczorajsza wycieczka zakończyła się niestety klapą. Pogoda oszukała nas wszystkich a Słowacy dopełnili dzieła. Przed przyjazdem zdawaliśmy sobie sprawę, że pogoda będzie nienajlepsza jednak wstalismy rano i ruszyliśmy na Słowację do Tatrzańskiej Łomnicy. Zgodnie z zapowiadaną pogodą w Tatry po raz kolejny miał zawitać halny.
   Planowo mieliśmy osiągnąć Skalnate Pleso za pomocą kolejki. Piękne najnowocześniejsze wyciągi tatrzańskie i oczywiście ochrona środowiska po wycięciu kilkunastu hektarów lasu na zboczach drugiej najwyższej góry Tatrach. Oczywiście, wszystko w imię ochrony przyrody. Po szybkiej rozmowie z pracownikiem w kasie, kolejka kursuje normalnie i nie mamy się czego obawiać. Wjechaliśmy w znakomitych nastrojach wspaniałą gondolką na stacje pośrednią. Piękna pogoda i wspaniałe wyglądająca Łomnica.
   Miłe złego początki. Po osiągnięciu stacji wysiadamy i od razu naszym oczom ukazują się ludzie z bardzo zadowolonymi minami. Często słyszymy polskie przekleństwa a później wszyscy czterej aktywnie uczestniczymy w przeklinaniu. Oczywiście kolejka nie kursuje bo i po co. Jedyne co słyszymy od obsługi kolejki to, że "fuka" i ogólnie warunki "fukane". Ludzie jeździliby na nartach a my spokojnie zgodnie z planem wjechalibyśmy na Pleso. Chwila dywagacji  oraz małej dyskusji po 20 minutach zakończona decyzją o zdobywaniu Plesa pieszo nartostradą.
   Niestety 1,5 godziny chodzenia po ostro nachylonym zboczu stoku narciarskiego nie było przyjemne. Kilka kilometrów później jesteśmy na wysokości 1770 m. Jak to na Słowacji restauracja nad Plesem jest zamknięta a wiatr dochodzi do około 120 km/h. Porywy są bardzo przyjemne gdy na twarz leci zmrożony śnieg. Chowamy się w przedsionku i myślimy jak ukarać Słowaków i jaka plaga ma dotknąć ludzi pracujących na dole. Niepoważne zachowanie i oszukiwanie wszystkich turystów. Obok nas wiele niezadowolonych osób , które łączą się z nami w bólu. Postanawiamy kontynuować podróż ale coraz bardziej dochodzi do nas, że jest już późno i że zdobycie Łomnicy nie będzie możliwe.
   Wiatr jest za silny i miejscami kładzie nas na ziemi. Walczymy o życie i każdy oddech. Idziemy jeszcze około kilometra na wysokość 1902 m npm. i na tym kończymy, nie życie lecz nasza wycieczkę. Wracamy nad Pleso z myślą o zjeździe do ciepłej Octavii 1.9 tdi. Sprzęt spisuje się znakomicie lecz wycieczka nie jest przyjemna. Kolejka w dół oczywiście nie kursuje. Pozostaje nasza ulubiona czynność- "dupozjazdek" po nartostradzie. Na początku mamy kilku widzów a później dołączają do nas narciarze. Na szczęście po zjeździe na słabo przygotowanej trasie kończymy wycieczkę. Pozostaje dochodzenie swoich praw w kasie i domaganie się zwrotu pieniędzy za zakupiony bilet.  Po usłyszeniu kilka razy, że nie ma zwrotów za przejazd itd. Tomek przejmuje pałeczkę dowodzenia i wyraża się dość jasno i klarownie- "Jak to nie ma zwrotów". Pani po okazaniu jej  paragonów ulega i otrzymujemy z powrotem nasze 21 euro za każdą osobę. Wielce zadowoleni wracamy do domu.
   Rok temu schodząc z Batyzowieckiego Plesa myśleliśmy, że gorzej nie będzie. Po paru podpisanych ustawach przez notariusza Jaroslawa K. okazuje sie, że może. W poniedziałek będzie lepiej! Poniżej kilka zdjęć z wycieczki oraz link do filmu - Skalnate Pleso
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszamy do komentowania !